Przestrzenie otwarte

O czym śnili Fuches i Manby?

Na stole sztućce w charakterze białej broni i kroniki życia

pomarszczone jak daktyle. Oczy cziornyje  i rtęć, gift od ankietera,

 

który zaszedł z kontrolną wizytą. Policzeni w czasach dżumy

figurują w spisie powszechnym jako errata. Napiętnowanych

 

wcześniej dierezą wymazano gumką myszką. Świat był opisany,

gniótł się, plamił go tłuszcz księżyca, o świcie drapała złota stalówka,

 

niby dla pobudki, choć podejrzewano, że atramentem sympatycznym

w gładkim zeszycie. O czym świadczyły przypisy do proroczych

 

snów, milczały niewywołane błony, chcąc opóźnić narodziny entropii.

Kiedy ktoś się budził, szepcząc coś o pożodze, zawsze znajdował się

 

inny, który mówił: „psst!” i brzmiało to, jakby odpalił gaśnicę.